Polscy archeolodzy badają "żywe ruiny" w Kolorado

Technologie
Polscy archeolodzy badają "żywe ruiny" w Kolorado
pixabay.com/public domain

Liczące 800 lat pozostałości domów, wież i kręgów kamiennych w Kolorado w USA od sześciu lat badają krakowscy archeolodzy. Indianie wierzą, że te budowle są wciąż zamieszkane przez duchy przodków i bez powodu nie należy zakłócać ich spokoju.

- Gdy towarzyszą nam Indianie, przed każdym wejściem do badanej przez nas osady modlą się i składają ofiarę z mąki sporządzonej ze świętej dla nich rośliny, kukurydzy. Zachęcają nas, by dołączyć do tego rytuału - opowiada kierownik polskiego projektu, dr Radosław Palonka z Instytutu Archeologii Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie.

 

Jednym z głównych celów badań Projektu Archeologicznego Sand Canyon, prowadzonych od od 2011 r., jest analiza i rekonstrukcja modelu osadniczego, a także prześledzenie zmian społeczno-kulturowych, jakie zaszły w społecznościach starożytnych Pueblo w XIII wieku n.e. Badane osady położone są w trzech malowniczych kanionach w Kolorado na Południowym Zachodzie USA w regionie Mesa Verde.

 

- Miejsca, nazywane przez nas często ruinami, według Indian wcale nie są opuszczone, ale wciąż mieszkają tam duchy przodków - zwraca uwagę dr Palonka.

 

Wiedza Indian - kluczowa

 

Co oznacza, że zgodę na prowadzenie większych prac wykopaliskowych archeolodzy muszą uzyskać nie tylko od lokalnych służb zajmujących się zarządzaniem starożytnościami, ale i od przedstawicieli rdzennej społeczności.

 

- Spotkania i rozmowy z Indianami są bardzo cenne - dzięki nim możemy w odpowiedni sposób zinterpretować pozostałości dawnych konstrukcji. Jest to możliwe m.in. dlatego, że część budowli podobnych do tych, jakie odkrywamy w miastach sprzed blisko tysiąca lat, jest nadal wznoszona i używana przez Indian - opowiada dr Palonka.

 

W czasie ostatniego sezonu badawczego z Polakami współpracowali trzej Indianie Hopi: Leigh Lomayestewa, Ronald Wadsworth i Gary Nicholas, pracujący w Hopi Cultural Center. Zajmują się tam m.in. przekazywaniem i podtrzymaniem wśród młodzieży i dzieci tradycyji plemiennej. Ich wiedza okazała się kluczowa w czasie badania dawnych krajobrazów. Odkrywane ruiny interpretowane są w szerszym kontekście - pod kątem tego, gdzie i w jaki sposób zostały wzniesione, w stosunku do otaczającego terenu.

 

- Badane przez nas, dawne osiedla Indian Pueblo wchodziły w skład sieci, którą można określić "świętym krajobrazem" - opowiada archeolog.

 

Położone z widokiem na szczyty

 

Główną rolę w "świętym krajobrazie" odgrywały najwyższe wierzchołki gór w okolicy i charakterystycznie ukształtowane płaskowyże - wynika z rozmów z potomkami Indian, mieszkających dawniej na terenie badanym przez Polaków. W ten układ wpisywały się również konstrukcje wzniesione przez człowieka, np. kręgi kamienne, całe osady lub wybrane budynki. Ważne było też ich położenie w stosunku do otaczającego krajobrazu i kierunków świata.

 

Najwyższą górą, jaką widać z miejsc badanych przez Polaków (położoną w odległości od trzech do czterech kilometrów), jest Sleeping Ute Mountain (2996 m n.p.m.). Naukowiec wskazuje, że większość analizowanych przez Polaków osad było skierowanych na południe lub południowy-wschód, co w praktyce oznacza właśnie wierzchołek tej góry.

 

- Wprawdzie skierowanie osady na południe ma również względy praktyczne - zimą więcej ciepła dostaje się do budynków - ale musiało mieć także wymiar religijny i duchowy, ponieważ trzy z czterech kultowych kręgów kamiennych, które również znajdują się na badanym przez nas obszarze, też miały otwory skierowane na południe albo w stronę wspomnianej góry lub jednego z płaskowyżów lub też na największe stanowisko w badanym przez nas zespole osadniczym - opowiada archeolog.

 

Obserwowano stamtąd ruchy gwiazd

 

Gdyby nie Indianie, odkrywane przez polskich archeologów kamienne kręgi w Kolorado byłyby niemal taką samą zagadką, jak kręgi znane z Europy. Dzięki rozmowom wiadomo, że składano tam ofiary, odprawiano uroczystości i ceremonie, a być może w części z nich obserwowano ruchy słońca i innych ciał niebieskich.

 

- Indianie wyjaśniali, że "ściągawkami" przy obserwacjach astronomicznych mogły być malowidła i ryty naskalne, które bardzo często wykonywano w sąsiedztwie wsi - opowiada krakowski badacz. Przewodnicy pokazali naukowcom np. jeden panel naskalny, na którym odnotowano przesilenie zimowe i letnie. - Być może wykorzystywano go nie tylko w celach rytualnych, ale również w związku z potrzebą wyznaczania pór i okresów dobrych pod zasiewy i zbiory roślin - sugeruje.

 

Polscy naukowcy mają dużo szczęścia, że mogą prowadzić badania archeologiczne na terenie związanym z bezpośrednimi przodkami współczesnych Indian. - Wiele grup i plemion indiańskich sprzeciwia się dziś zewnętrznej ingerencji w ważne dla nich miejsca, m.in. święte góry. Nie powinno to dziwić, bo nadal niestety miejsca te często są niszczone lub wykorzystywane bez wsłuchania się w protesty rdzennych mieszkańców Ameryki. Bywa, że projektowane są tam stoki narciarskie - podsumowuje dr Palonka.

 

PAP

 

pam/
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Komentarze

Przeczytaj koniecznie