"Bardzo głęboko modyfikuje fizjologię człowieka". Abp Hoser o pigułce "dzień po"

Polska
"Bardzo głęboko modyfikuje fizjologię człowieka". Abp Hoser o pigułce "dzień po"
dd

- Pigułka "dzień po" powinna być na receptę, dlatego że bardzo głęboko modyfikuje fizjologię człowieka - uważa abp Henryk Hoser.

W zeszłym tygodniu rząd przyjął projekt nowelizacji ustawy, zakładający objęcie obowiązkiem sprzedaży na receptę hormonalnych środków antykoncepcyjnych do stosowania wewnętrznego. Oznacza to, że na receptę będą wydawane tzw. pigułki "dzień po", ellaOne, które osoby powyżej 15. roku życia od 2015 r. mogły kupić bez recepty.

 

Abp Hoser pytany w środę w RMF FM, czy pigułka "dzień po" powinna być na receptę, czy nie, odpowiedział: "Oczywiście na receptę, bo to jest hormon. Wszystkie hormony, oprócz właśnie tych, sprzedaje się na receptę, dlatego że bardzo głęboko modyfikują fizjologię człowieka" - mówił biskup warszawsko-praski.

 

"Ma mechanizm poronny"

 

W jego ocenie antykoncepcja "przede wszystkim jest nakierowana na ludzką fizjologię, a nie na chorobę". Dodał, że pigułka ma również mechanizm poronny, a mówienie, że go nie posiada, to "zakłamywanie rzeczywistości". - Nie byłaby antykoncepcją awaryjną, gdyby nie była jednocześnie poronną, bo to się pobiera już post coitum - stwierdził.

 

Arcybiskup pytany, czy nie martwi go to, że coraz więcej kobiet bierze udział w protestach na rzecz obrony praw kobiet, odpowiedział, że "jest w tym jednoczeniu się dużo nieporozumień, dużo przekłamań, dużo uprzedzeń, które nie mają miejsca". Zdaniem abp. Hosera Kościół może powiedzieć kobietom, że "ich prawa nie są niczym zagrożone". - Kościół przecież nie życzy kobietom złego życia, tylko dobrego życia, pełnego życia i również pełnych możliwości psychofizycznych - stwierdził.

 

"Porównanie do sztuki jest nadużyciem"

 

Abp Hoser pytany był również o spektakl "Klątwa" Olivera Frljicia, który wywołał medialną burzę po premierze w Teatrze Powszechnym w Warszawie. Zdaniem arcybiskupa "porównywanie tego do sztuki jest nadużyciem". W jego ocenie było to przedstawienie "w dużej mierze kloaczne, które nawet kwalifikuje się jako pornografia na scenie".

 

Zaznaczył, że teatr "to nie jest klub zamknięty, w którym można robić, co się chce"; dodał, że teatr jest też dotowany z podatków. - Obrażanie uczuć religijnych, symboli religijnych, najwyższych świętości za publiczne pieniądze jest po prostu publicznym skandalem - ocenił.

 

PAP

mr/
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Komentarze

Przeczytaj koniecznie