Zeznają policjanci, którym podejrzany miał przyznać się do zabójstwa. Proces ws. Ewy Tylman

Polska

Przed sądem w Poznaniu trwa druga rozprawa w sprawie zabójstwa Ewy Tylman. We wtorek zeznawać będą policjanci, którzy przesłuchiwali Adama Z., podejrzanego o dokonanie jej zabójstwa. Miał on kryminalnym powiedzieć, że zrzucił koleżankę do rzeki Warty. Później z tych zeznań się wycofał. Sąd nie zgodził się na relację telewizyjną z procesu.

26-letni Adam Z. tłumaczył zmianę swoich zeznań podczas pierwszej rozprawy 3 stycznia. Wspólnie z adwokatem oskarżony wyjaśniał, jak był traktowany przez policjantów w czasie przesłuchań. Miał być popychany, szturchany i wyzywany przez policjantów. 

 

Oskarżony miał się przyznać, bo "był brutalnie traktowany"

 

- Jeden z policjantów chwycił mnie za głowę i uderzył o kant pojazdu - mówił wówczas Adam Z. W związku z brutalnością policjantów oskarżony miał nawet planować wyskoczenie przez okno, by w ten sposób popełnić samobójstwo.  To właśnie zachowanie śledczych miało sprawić, że złożył zeznania, których od niego oczekiwano, a nie opisać faktyczny przebieg zdarzeń.


- Troje policjantów, którzy mieli usłyszeć pierwsze wyznanie ze strony Adama Z., i którzy, zdaniem Adama Z. mieli wymusić na nim takie zeznania, będzie odpowiadać we wtorek przed sądem na pytania prokuratury i obrońcy - mówi reporter Polsat News Szymon Kiepel.

 

Mężczyzna nie przyznaje się do winy

 

Według aktu oskarżenia, Adam Z. 23 listopada 2015 r., gdy wracał z Ewą Tylman ze wspólnej imprezy, zepchnął ją ze skarpy, a nieprzytomną wrzucił do wody. Za zabójstwo z zamiarem ewentualnym grozi mu kara od 8 do 25 lat więzienia lub dożywocie. Mężczyzna nie przyznaje się do winy. We wtorek przed sądem zeznania składać będą m.in. policjanci, którzy uczestniczyli w zatrzymaniu Adama Z. i którym oskarżony miał w rozmowie powiedzieć o okolicznościach, w jakich zginęła kobieta.


Pierwszą rozprawę relacjonowało ok. 60 dziennikarzy, fotoreporterów i pracowników mediów. Sąd nie wyraził zgody na prowadzenie bezpośredniej transmisji z rozprawy, o co wnosiły telewizje informacyjne. Po tym postanowieniu część telewizji zdecydowała kontynuować relację, ale przekaz odbywał się z kilkuminutowym opóźnieniem. Przedstawiciele mediów zapewnili sąd, że zagłuszane są m.in. nazwiska i dane odczytywane lub podawane w trakcie procesu, chroniony jest też wizerunek oskarżonego, jednak już w trakcie tamtej rozprawy biuro prasowe sądu powiadomiło skład orzekający, że część danych, które powinny pozostać nieujawnione, znalazła się na antenach stacji przekazujących obraz z sądu.

 

Wycofanie zgody sądu na transmisję


We wtorek sąd zmienił postanowienie z 3 stycznia i nie wyraził zgody na rejestrację z przebiegu rozprawy przez TVP Info oraz poznański oddział TVP. Uzasadniając to podkreślił, że "niedopuszczalne jest aby świadkowie, którzy zeznają danego dnia przed sądem, zapoznali się z przebiegiem danej rozprawy w mediach". Postanowieniem sądu, pozostałe media mogą publikować relacje z wtorkowej rozprawy dopiero po jej zakończeniu.


Adam Z. znajduje się w przylegającym do sali rozpraw pomieszczeniu za pancerną szybą. Wszystkie osoby uczestniczące w procesie, w tym zarówno publiczność, jak i dziennikarze, zostali poddani podwójnej kontroli bezpieczeństwa; po wejściu do sądu i bezpośrednio przed wejściem na salę. Porządku na sali dodatkowo pilnują funkcjonariusze policji. W rozprawie - jako oskarżyciele posiłkowi - uczestniczą ojciec i brat Ewy Tylman.

 

PAP, polsatnews.pl

grz/hlk/
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Komentarze

Przeczytaj koniecznie