"Daję jeden milion za zabicie bandyty Rzeplińskiego". Emeryt odpowie za nawoływanie do zabójstwa

Polska
"Daję jeden milion za zabicie bandyty Rzeplińskiego". Emeryt odpowie za nawoływanie do zabójstwa
Polsat News

Za publicznie nawoływanie do zabójstwa b. prezesa Trybunału Konstytucyjnego Andrzeja Rzeplińskiego odpowie przed sądem emerytowany górnik z Knurowa. Mężczyzna napisał w komentarzu internetowym, że "daje milion" za zabicie prezesa TK, którego nazwał "bandytą".

Podczas przesłuchania w prokuraturze podejrzany wyraził ubolewanie, że to zrobił. Tłumaczył, że poniosły go nerwy; dobrowolnie poddał się karze. O skierowaniu do sądu aktu oskarżenia w tej sprawie poinformowała we wtorek rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Gliwicach Joanna Smorczewska.

 

- Według prokuratury mieliśmy do czynienia z przekroczeniem prawa do krytyki osób publicznych. Uznaliśmy, że stwierdzenie o treści "daję milion za zabicie kogokolwiek" wyczerpuje znamiona z art. 255 par. 2 Kodeksu karnego - powiedziała prok. Smorczewska.

 

Mężczyzna, który odpowie przed sądem zamieścił komentarz pod artykułem pt. "Stanisław Piotrowicz: prace nad projektem ustawy o TK od nowa", opublikowanego 5 lipca 2016 r. na stronie jednego z portali. "Daję jeden milion za zabicie bandyty Rzeplińskiego" - napisał. Prof. Rzepliński był jeszcze wówczas prezesem TK, jego kadencja wygasła w grudniu.

 

Nerwy górnika-emeryta z Knurowa

 

Sprawą zajęła się początkowo Komenda Stołeczna Policji. Szybko ustalono, że autorem komentarza jest górnik-emeryt z Knurowa. Sprawę przekazano do Gliwic. "Okazało się, że był to komentarz zamieszczony w nerwach, w nieprzemyślany sposób, przez zwyczajnego człowieka. Podejrzany wyraził ubolewanie (...) Nie ma powodów sądzić, by panu prezesowi Rzeplińskiemu cokolwiek groziło" - zaznaczyła Smorczewska.

 

Podczas przesłuchania w prokuraturze autor komentarza tłumaczył, że był zdenerwowany i żałuje tego co zrobił. Dobrowolnie poddał się karze bez przeprowadzania procesu - pół roku więzienia w zawieszeniu i grzywny. Wniosek w tej sprawie musi jeszcze zaakceptować sąd. Mężczyzna nie był nigdy wcześniej karany, nawet za wykroczenie.

 

Zgodnie z Kodeksem karnym za publiczne nawoływanie do popełnienia zbrodni może grozić kara do trzech lat więzienia.

 

PAP

az/
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Komentarze

Przeczytaj koniecznie