Szalony pomysł Polki. Marsz Berlin-Aleppo rusza 26 grudnia

Świat
Szalony pomysł Polki. Marsz Berlin-Aleppo rusza 26 grudnia
Facebook/Anna Alboth

Z inicjatywy Polki z Berlina Europejczycy chcą okazać solidarność z ludnością Syrii i pokonać ponad 3000 kilometrów na piechotę. Z Berlina przez Czechy, Austrię, Słowenię, Chorwację, Serbię. Tak, jak rok wcześniej szli uchodźcy, tylko w odwrotnym kierunku. Mają wyruszyć 26 grudnia z lotniska Tempelhof - berliński Tempelhof to największy obóz dla uchodźców w Niemczech.

Szalony pomysł? - Coraz rzadziej ludzie tak mówią - mówi się Anna Alboth dwa tygodnie później. Blogerka, dziennikarka i podróżniczka mieszka w Berlinie z mężem, Niemcem, i dziećmi. Rok temu zaprosiła do domu dwóch Syryjczyków i zorganizowała ogólnopolską akcję zbiórki śpiworów dla uchodźców w Berlinie. Przyszło ich kilka tysięcy. - Gdyby nie ta akcja, chyba bym nie uwierzyła, że i teraz damy radę, że ktoś weźmie mnie na serio.

 

Zgłaszają się zwykli ludzie i znane osobistości


Na jej pytanie momentalnie zaczęły napływać odpowiedzi. "Idziemy", "Kiedy ruszamy?", "Wchodzę w to". Tak pisze też Anna Saraste, Finka z Berlina. Jej pierwsza myśl? - To się da zrobić - mówi dziś. Nie "może", czy "ma szanse", tylko "da się". I jeszcze: "trzeba". Jan Horzela z Polski akurat był w Norwegii, kiedy zadzwonił telefon. - Od razu odwołałem kurs, który miałem robić na początku roku i zacząłem się zastanawiać, co jeszcze trzeba skreślić . Bo w to, że marsz jest ważniejszy, nie wątpił.


W ciągu pierwszej godziny Anna Alboth dostała 50 takich deklaracji. Potem następne. Jan, Anna, Stefan, Joana, Nathalia, Ewa, Sam. Z Polski, Portugalii, Austrii, Szwajcarii, Grecji. Jedni chcą dołączyć, inni oferują nocleg, jeszcze inni dostarczyć gorącą zupę. Zgłaszają się zwykli ludzie, całe rodziny, sami uchodźcy, ale i znane osobistości, które chcą ich jakoś wesprzeć. Lokalne grupy aktywistów powstają w krajach na trasie, ale i w Szwajcarii, Polsce, czy... Argentynie.


Duże wsparcie mają z Austrii, najbardziej zachowawcze chyba w Niemczech, mówi Anna Alboth. - Pytają, dlaczego akurat blogerka, dlaczego teraz, dlaczego Syria, skoro wojny są i gdzie indziej. To denerwuje. - Jak ktoś chce, to niech się nie dołącza i da nam w spokoju robić swoje.

 

Udział w marszu zadeklarowało już 3000 osób


Ruszają 26 grudnia z lotniska Tempelhof. Dzień i miejsce nieprzypadkowe - berliński Tempelhof to największy obóz dla uchodźców w Niemczech, a święta to data symboliczna. Ale i praktyczna, bo ze względu na martwy czas między świętami, wielu może dołączyć do marszu choć na kilka dni. Do Mikołajków swój udział w inauguracji marszu zgłosiło 3000 osób, prawie 1500 chce iść przynajmniej jeden odcinek trasy. - Pewnie nie wszyscy się pojawią - mówi Jan. - Ale nawet jeżeli pójdzie co czwarty, będzie nas sporo. Trzeba sprawdzić, którą drogą możemy wyjść z miasta najszybciej - wyjaśnia spoglądając na mapę.


Ponad 3000 kilometrów na piechotę. Z Berlina przez Czechy, Austrię, Słowenię, Chorwację, Serbię. Tak, jak rok wcześniej szli uchodźcy, tylko w odwrotnym kierunku. Prawie tak, bo świadomie omijają Węgry. I nie przez Bułgarię, najkrótszą drogą, ale przez Macedonię i Grecję. Ukłon w stronę mieszkańców: z tych dwóch krajów, skąd przyszło wyjątkowo dużo zgłoszeń i propozycji wsparcia.


Anna Alboth i team wierzą, że coś osiągną. Może nie zakończą wojny, może nawet nie przekonają polityków, ale zakończą własną bezczynność, mówi Anna Saraste. Może uda im się stworzyć korytarz humanitarny, chce wierzyć Anna Alboth. Na Mikołajki dostała kolorowe, ciepłe skarpety. "Skarpety na marsz", napisane było na przyczepionej karteczce.

 

"Proszę podziękować każdemu, kto ruszy dupę i pojedzie"

 

Z Anną Alboth rozmawiają również osoby, które nie wezmą udziału w marszu, ale przyznają, że... im wstyd. - Nie pójdę na marsz. Bałbym się samej wizji końca tej trasy, bałby się chodzenia, zimna i wszystkich tych niedogodności - powiedział jej współpasażer w pociągu z Warszawy do Berlina.

 

Poprosił równocześnie inicjatorkę marszu, by podziękowała wszystkim, którzy wezmą w nim udział. - Odwalacie robotę za ogromną część świata. Obieca mi pani, że podziękuje każdemu, kto ruszy dupę i pojedzie?

 

 

 


Agnieszka Hreczuk, Deutsche Welle, polsatnews.pl

grz/
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Komentarze

Przeczytaj koniecznie