"Na świecie jest o jedną wojnę mniej". Prezydent Kolumbii odebrał pokojowego Nobla

Świat
"Na świecie jest o jedną wojnę mniej". Prezydent Kolumbii odebrał pokojowego Nobla
PAP/EPA/LISE AASERUD

Prezydent Kolumbii Juan Manuel Santos odebrał w sobotę w Oslo Pokojową Nagrodę Nobla "za zdecydowane wysiłki na rzecz zakończenia trwającej od ponad 50 lat wojny domowej" z lewicową partyzantką FARC. Santos powiedział, że nagroda pomoże Kolumbii zrealizować marzenie o pokoju.

W Ratuszu w Oslo, gdzie wręczono mu nagrodę, uśmiechnięty Santos odebrał wyróżnienie za wypracowanie porozumienia kończącego konflikt z Rewolucyjnymi Siłami Zbrojnymi(FARC), w którym według różnych źródeł zginęło od 220 do ponad 260 tys. osób, a od 7 do 8 milionów musiało uciec ze swego miejsca zamieszkania.

 

- Panie i Panowie, oto na świecie jest o jedną wojnę mniej i jest to wojna w Kolumbii - powiedział 65-letni laureat. Uznał też, że porozumienie, które zawarli Kolumbijczycy, "może posłużyć za wzór rozwiązywania zbrojnych konfliktów, które toczą się jeszcze na świecie".

 

- Wraz z zawarciem tego porozumienia możemy powiedzieć, że kontynent amerykański, od Alaski po Patagonię, jest ziemią pokoju - dodał Santos.

 

Norweski Komitet Noblowski przyznał mu nagrodę 9 października, a decyzja została ogłoszona zaledwie kilka dni po zawarciu 24 listopada przez Santosa i dowódcę FARC Rodrigo Londono Echeverry'ego, pseudonim Timochenko, układu pokojowego, zmodyfikowanego po odrzuceniu go niewielką przewagą głosów w referendum z 2 października.

 

W uroczystości w Oslo wzięły udział osoby, które były ofiarami kolumbijskiego konfliktu. Byli wśród nich Ingrid Bettancourt, która była przetrzymywana przez FARC jako zakładniczka przez sześć lat, i Leyner Palacios, który w tej wojnie stracił 32 krewnych.

 

"Dar z nieba"

 

Dzień wcześniej Santos powiedział, że przyznanie mu nagrody było "darem z nieba".

 

- Dała nam odwagę, aby kontynuować rozmowy. Zachęciła mnie osobiście oraz negocjatorów, ale przede wszystkim ludzi, Kolumbijczyków - stwierdził.

 

Noblista przybył do Oslo w piątek rano. Nie zaprosił na uroczystości negocjatorów FARC, którzy także są twórcami porozumienia pokojowego.

 

- Nie chciałem stwarzać problemu Norwegii. Członkowie FARC wciąż są przedmiotem postępowania sądowego w Kolumbii i nie mogą wyjeżdżać za granicę. Ale FARC będzie tutaj na uroczystości w Oslo w sercach i umysłach. Powiedziałem im to - powiedział Santos.

 

Pokój po 4 latach negocjacji

 

Układ pokojowy zawarto po przeszło czterech latach rokowań prowadzonych w Hawanie; zawiera on podstawowe gwarancje dla byłych partyzantów. Umożliwiają im powrót do normalnego życia, w tym również politycznego. Mają mieć po pięciu przedstawicieli i swoich rzeczników w Senacie oraz w Izbie Reprezentantów i korzystać z funduszy przeznaczonych na finansowanie partii politycznych. Nie mogą to jednak być ludzie odpowiedzialni za poważne przestępstwa.

 

Porozumienie musi jeszcze zostać zatwierdzone przez Kongres, który przewiduje rozpatrzenie przez sąd wszystkich przypadków handlu narkotykami. Był on źródłem finansowania partyzantki.

 

- Mogę zapewnić, że układ zostanie sfinalizowany przed końcem mojego mandatu - powiedział Santos w wywiadzie dla AFP.

 

PAP, polsatnews.pl

 

 

 

ptw/
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie