"Sprawa Amber Gold to moja największa porażka". Seremet przed komisją śledczą

Polska
"Sprawa Amber Gold to moja największa porażka". Seremet przed komisją śledczą
PAP/Rafał Guz

Podtrzymuję opinię, że moją największą porażką, jako prokuratora generalnego, była sprawa Amber Gold - powiedział Andrzej Seremet w czwartek przed sejmową komisją śledczą. Potwierdził, że poczuwa się do odpowiedzialności za zaniedbania prokuratury.

Były prokurator generalny przyznał też, że o sprawie Amber Gold rozmawiał z ówczesnym premierem Donaldem Tuskiem, gdy stała się ona już głośna. Premier Tusk był, jak mówił Seremet, "mocno poirytowany", krytycznie wyrażał się o działalności służb, w tym także prokuratury w tej sprawie.

 

"Nie było należytego nadzoru"

 

Na początku przesłuchania w ramach tzw. swobodnej wypowiedzi Seremet wskazał, że "istotą nieudolności" śledztwa ws. Amber Gold w Prokuraturze Rejonowej w Gdańsku-Wrzeszczu było to, że nie było nad nim należytego, właściwego nadzoru. Dodał, że ówczesny regulamin wewnętrznego funkcjonowania prokuratury de facto zakazywał prokuratorowi generalnemu obejmowania nadzorem innych postępowań niż te, które toczyły się w prokuraturze apelacyjnej, czyli szczebel niżej.

 

Ocenił, że za źle prowadzone w tej sprawie postępowanie odpowiedzialni są: prokurator referent i prokurator zwierzchnik z prokuratury prowadzącej sprawę oraz prokurator z prokuratury okręgowej z wydziału nadzoru. - Dostrzegam też odpowiedzialność prok. Dariusza Różyckiego  - dodał. Różycki kierował Prokuraturą Okręgową w Gdańsku w latach 2008-2016.

 

"Rutynowe podejście"

 

Seremet ocenił, że prokuratorzy z Trójmiasta nie zdawali sobie sprawy, jak szerokie rozmiary przybiera sprawa Amber Gold. Mówił też o ich "rutynowym podejściu w najgorszym tego słowa znaczeniu". - To było żałosne - tak zaś Seremet ocenił zgodę jednego z prokuratorów, że potrzebne akta Marcin P. dostarczy mu po powrocie z urlopu.

 

Przeniesione śledztwo

 

Szefowa komisji śledczej Małgorzata Wassermann (PiS) dopytywała o interpelacje poselskie w zakresie przeniesienia sprawy Amber Gold do Łodzi - które jak mówiła - składali m.in. posłowie PiS: Marcin Mastalerek (z 18 września 2012 r.) czy Beata Mazurek (19 września). Jak cytowała, w odpowiedziach na te interpelacje Seremet wskazywał, że nie ma potrzeby przenosić sprawy poza Gdańsk, "że ma pełne zaufanie do prokuratorów gdańskich i nie będzie przeniesienia". Wassermann zwróciła też uwagę na notatkę ze spotkania 4 października 2012 r. Barbary Malczewskiej z PG, która nadzorowała gdańską prokuraturę apelacyjną, w której - jak mówiła Wassermann - stwierdziła, że trzeba "to" jak najszybciej stamtąd zabierać, bo jest bardzo źle.

 

- Czyli notatka pani prok. Malczewskiej z tego spotkania, która mówi o tym, że sprawa jest prowadzona źle, bez koncepcji, opieszale nie miała znaczenia? Dla pana znaczenie miał artykuł prasowy, a nie notatka prokuratora Prokuratury Generalnej? - dopytywała. - Wydaje mi się, że tak. Tamte zastrzeżenia można było korygować" - odparł Seremet.

 

Spotkania z Tuskiem

 

Odpowiadając na pytanie Andżeliki Możdżanowskiej (PSL), ile razy spotkał się z Tuskiem ws. Amber Gold, Seremet odpowiedział, że jakieś trzy razy. - Rozmawialiśmy przede wszystkim, kiedy pan premier zaprosił mnie na spotkanie z udziałem kilku ministrów, którego przedmiotem była konieczność zaradzenia takim wydarzeniom w przyszłości - powiedział.

 

- Premier był lekko, a może mocno, poirytowany tym, co się stało; krytycznie wyrażał się o działalności różnych służb, w tym także prokuratury" - dodał Seremet. Podkreślił, że Tusk dążył to tego, by przyjąć metody lub zmianę prawa, aby skutecznie walczyć z piramidami finansowymi.

 

Na pytanie posłanki, czy była wtedy mowa o zatrudnieniu syna Tuska w OLT Express, Seremet odparł: - Nie rozmawialiśmy o tym. Z innych spotkań wiem, że premier opowiadał, że nie miał z tym nic wspólnego - dodał.

 

Zmiana stanowiska

 

Seremet zeznał też, że w okresie wakacyjnym 2012 r. rozmawiał o tej sprawie także z ówczesnym szefem KNF Andrzejem Jakubiakiem. - Nasze spotkania zintensyfikowały się po wybuchu afery, dlatego że przygotowaliśmy program szkoleń, opracowaliśmy pewną metodykę działań; uznaliśmy np., że wszystkie pisma KNF trafiają do mnie osobiście w zakresie zawiadomień - powiedział b. prokurator generalny.

 

Istotnym elementem przesłuchania była zmiana stanowiska świadka w sprawie skierowanego do niego pisma Jakubiaka z końca listopada 2011 roku. Zawierało ono krytyczne uwagi na temat postępowania ws. Amber Gold.

 

Pismo to nie trafiło jednak do Seremeta - zostało przekazane do departamentu postępowania przygotowawczego PG, który skierował je do zastępcy prokuratora apelacyjnego w Gdańsku, a stamtąd trafiło do gdańskiej prokuratury okręgowej. Gdyby pismo przewodniczącego KNF trafiło do mnie, sprawa mogłaby przybrać bardziej zdecydowany obrót - przyznał Seremet. Dodał, że w tej sprawie zmienił pogląd prezentowany na początku przesłuchania.

 

Gdańska prokuratura okręgowa 5 stycznia 2012 r. przygotowała odpowiedź na uwagi szefa KNF. W piśmie tym było przyznanie, że zawieszenie postępowania w Prokuraturze Rejonowej Gdańsk-Wrzeszcz było niezasadne oraz że pismo w tej sprawie zostało skierowane do tej prokuratury; było też stwierdzenie, że po podjęciu postępowania zostanie ono objęte nadzorem przez prokuraturę okręgową. Jednak pismo prokuratury okręgowej w sprawie wznowienia postępowania trafiło do prokuratury rejonowej dopiero w kwietniu 2012 r., a wznowione wówczas postępowanie nie było objęte nadzorem.

 

PAP

 

 

 

 

 

ptw/kan/
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Komentarze

Przeczytaj koniecznie