Trump zaprasza miliarderów do nowego rządu

Świat
Trump zaprasza miliarderów do nowego rządu
PAP/EPA/MICHAEL REYNOLDS

Nominowany przez prezydenta elekta USA Donalda Trumpa na ministra finansów finansista Steven Mnuchin obiecał w środę "największe od czasów Reagana cięcia podatków". Komentatorzy zwracają uwagę, że Mnuchin jest kolejnym już miliarderem zaproszonym przez Trumpa do współpracy przy "czynieniu Ameryki ponownie wielką".

Prezydent elekt Donald Trump potwierdził w środę wtorkowe doniesienia mediów, że ministrem finansów w jego administracji będzie szef finansowy jego kampanii prezydenckiej Steven Mnuchin. 53-letni Mnuchin, absolwent uniwersytetu Yale, ma silne powiązania z finansjerą z Wall Street i Hollywood. Zaczynał karierę w banku Goldman Sachs, gdzie pracował przez 17 lat; następnie stworzył własny fundusz hedgingowy i zaczął finansować takie przeboje amerykańskiego kina jak "X-Men" czy "Avatar".

 

W wywiadzie dla telewizji CNBC Mnuchin zapewnił w środę, że "będzie zapamiętany" jako minister finansów, obiecując największe od czasów prezydenta Ronalda Reagana cięcia podatków, w tym redukcję podatku dochodowego dla firm z 35 do 15 proc.

 

- Obetniemy podatki od korporacji, co sprowadzi z powrotem do Stanów Zjednoczonych ogromną liczbę miejsc pracy - powiedział. Zapewnił też o "dużych cięciach podatków dla klasy średniej", dodając, że wszelkie cięcia dla najbogatszych będą rekompensowane utratą przez nich różnych odpisów podatkowych.

 

Mnuchin zapowiedział też złagodzenie niektórych regulacji finansowych z tzw. ustawy Dodd-Frank, przyjętych po ostatnim kryzysie finansowym, by zapobiegać powtórce załamania w przyszłości. Tłumaczył, że chodzi o eliminację tych zapisów z ustawy, które zniechęcają banki do pożyczania pieniędzy. "To będzie priorytet numer jeden, jeśli chodzi o regulacje" - podkreślił.

 

Powiedział też, że nowa administracja spodziewa się wzrostu gospodarczego w wysokości 3-4 proc. PKB rocznie, nie wyjaśniając jednak, jak chce tego dokonać. W ostatnich latach gospodarka amerykańska rosła, ale w znacznie wolniejszym tempie.

 

W środę Trump nominował też na ministra handlu miliardera i inwestora Wilbura Rossa, który podczas kampanii prezydenckiej był członkiem zespołu do spraw ekonomicznych w sztabie republikańskiego kandydata. Majątek Rossa szacuje się na 2,3 mld dolarów; dorobił się go kupując i odsprzedając firmy pogrążone w kłopotach finansowych. Zastępcą Rossa w ministerstwie handlu ma być - jak Trump ogłosił również w środę - inny bogaty inwestor Todd Ricketts, który działa na rynku finansowym i ubezpieczeń.

 

Komentatorzy zwracają uwagę, że w administracji Trumpa będzie wyjątkowo wielu multimilionerów i miliarderów. Wcześniej na ministra edukacji mianował republikańską działaczkę z Michigan, filantropkę i miliarderkę Betsy DeVos. Media donoszą, że niebawem zaprosi też do rządu Lindę McMahon, której fortuna szacowana jest na 855 mln dolarów.

 

Wybór do rządu tak bogatych ludzi, w tym osób wywodzących się z Wall Street, ma - jak zwracają uwagę krytyczne wobec Trumpa media - niewiele wspólnego z populistycznym tonem jego kampanii. Trump wielokrotnie atakował wtedy sektor finansowy, a w jednym ze spotów wyborczych oskarżył prezesa Goldman Sachs o "okradanie naszej klasy robotniczej". Zarzucał też kandydatce Demokratów, że wzbogaciła się udzielając płatnych wykładów dla tego banku.

 

Wciąż nie wiadomo, kto będzie zajmował kluczowe stanowisko sekretarza stanu w administracji Trumpa. Jego rzecznik Jason Miller potwierdził w środę, że na "krótkiej liście" faworytów na to stanowisko jest kandydat Partii Republikańskiej na prezydenta w 2012 roku Mitt Romney, jeden z największych dotychczasowych krytyków Trumpa, a także były burmistrz nowego Jorku Rudy Giuliani, były dyrektor CIA David Petraeus oraz republikański senator z Tennessee Bob Corker.

 

PAP

pam/
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie