Straciła opiekę nad dziećmi. Są wątpliwości czy słusznie

Polska
Straciła opiekę nad dziećmi. Są wątpliwości czy słusznie
Polsat News

Izabela Gotthardt uciekła od partnera który ją bił. Gdy już znalazła bezpieczny kąt, odebrano jej dzieci. Pracownicy ośrodka dla ofiar przemocy, do którego trafiła, mówią, że były powody, by umieścić dzieci w rodzinie zastępczej. Kontrowersyjnej sprawie przyjrzała się reporterka "Wydarzeń" Agnieszka Milczarz.

Izabela Gotthardt samotnie wychowuje trzyletniego Wiktora i dziesięciomiesięczną Melanię. Właśnie dowiedziała się, że jest w ósmym tygodniu ciąży z trzecim dzieckiem. Dwa tygodnie temu uciekła od partnera, który znęcał się nad nią i dziećmi fizycznie i psychicznie. Błąkającą się koło torów kolejowych kobietę z dziećmi zauważyli mieszkańcy Sulęcina. 

 

W ciągu kilku godzin zebrali środki czystości, pieluchy, żywność, zabawki. Jeszcze tego samego dnia zawieźli matkę z dziećmi do Ośrodka Wsparcia dla Ofiar Przemocy Domowej w Gorzowie Wielkopolskim.

 

- Uciekłam od przemocy, prosiłam ich tutaj o pomoc, powiedzieli mi i do pani Kasi, która mnie przywiozła, ze mi nie będą zabierać dzieci tylko mi pomogą, a zrobili mi to na odwrót - żali się Izabela Gotthardt.


Pracownicy opieki społecznej w obecności policji odebrali kobiecie dzieci i przekazali rodzinie zastępczej. - To była jedna z trudniejszych decyzji jaką w swoim życiu podjęłam, a podjęłam ich bardzo dużo.  Jednak podyktowana była ona troską o inne nasze klientki mieszkające tutaj wraz z dziećmi - tłumaczyła Barbara Szymczyk, dyrektor Ośrodka Wsparcia dla Ofiar Przemocy Domowej w Gorzowie Wielkopolskim.


Kobieta dostała pismo z prośbą o dobrowolne opuszczenie ośrodka. Zarzucono jej notoryczne łamanie regulaminu hostelu, co odnotowano w dokumentacji, stosowanie przemocy wobec innych osób i rażące zaniedbanie dzieci.

 

- Nic takiego nie było. Jak mają do mnie takie zarzuty, to niech mi to udowodnią, przecież tu jest monitoring, niech mi to udowodnią. Powiedziałam żeby zostawiła jedna z pan moje dziecko, bo mu cały czas bajki z rak wyrywała. Powiedziałam raz - nie usłyszała. Powiedziałam drugi, trzeci i odsunęłam po prostu od dziecka - odpowiada na zarzuty. 


Kobieta opuściła ośrodek. Nocowała u obcego człowieka, którego spotkała na ulicy. Dzwoniła do matki i siostry, ale nie chciały jej pomóc. Nie ma pieniędzy, stałego adresu zamieszkania, pracy. Decyzje o jej losie podejmie teraz dyrektor ośrodka w porozumieniu z opieką społeczną ze Słubic.

 

Polsat News

 

 

ptw/
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Komentarze

Przeczytaj koniecznie