Sąd zgodził się na zamrożenie ciała nastolatki po śmierci. Sprzeciwiał się temu ojciec dziewczynki

Technologie
Sąd zgodził się na zamrożenie ciała nastolatki po śmierci. Sprzeciwiał się temu ojciec dziewczynki
Flickr.com/Bill McChesney/CC BY 2.0

14-letnia chora na raka Brytyjka stwierdziła, że krioprezerwacja, bo tak nazywa się ten zabieg, daje jej szansę na "bycie wyleczoną i obudzoną nawet za setki lat". Nie zgadzał się na to jednak jej ojciec. Sprawa trafiła do sądu, a ten przychylił się do woli 14-latki.

"Poproszono mnie, żebym wyjaśniła, czemu chcę zrobić coś tak niezwykłego. Mam tylko 14 lat i nie chcę umierać, ale wiem, że umrę. Myślę, że krioprezerwacja daje mi szansę na bycie wyleczoną i obudzoną nawet za setki lat. Nie chcę być zakopana pod ziemią. Chcę żyć, żyć dłużej, myślę, że w przyszłości mogą wynaleźć lekarstwo na mojego raka. Chcę mieć tę szansę. To moje życzenie" - napisała w uzasadnieniu swojego wniosku 14-latka.

 

O nowotworze dziewczynka dowiedziała się w sierpniu zeszłego roku. Kiedy kolejne metody leczenia zawodziły, zaczęła interesować się techniką zamrażania ciała po to, by po latach, gdy nauka pójdzie do przodu, dało się przywrócić zamrożonej osobie życie.

 

Żeby jednak poddać się zabiegowi, 14-letnia Brytyjka musiała procesować się z własnym ojcem, który był przeciwny pomysłowi. Argumentował, że zabieg jest drogi, a ich rodzina - raczej uboga. Nie podobały mu się też procedury, jakim córkę mieli poddać zwolennicy metody, którzy nie mają medycznego wykształcenia.

 

Dziewczynkę w decyzji wspierała za to matka.

 

"Pacjent 143"

 

Sprawa trafiła do Sądu Najwyższego. Sędzia Justice Jackson przychylił się do opinii nastolatki, choć przyznał, że rozumie też ojca dziewczynki. Zwrócił uwagę, że zabiegi, jakim poddawane jest ciało zmarłego przed zamrożeniem, budzą wiele kontrowersji.

 

Chora na raka nastolatka zmarła w październiku. Po śmierci ciałem zajęli się wolontariusze organizacji Cryonics UK, którzy przygotowali je do zamrażania. Po ośmiu dniach od zgonu zabezpieczone suchym lodem zwłoki zostały przetransportowane do Michigan’s Cryonics Institute koło Detroit w Stanach Zjednoczonych.

 

Tam, jako "Pacjent 143" została zamrożona w ciekłym azocie.

 

Koszt zabiegu, prawie 200 tys. zł, ponieśli dziadkowie dziewczynki, którzy przeznaczyli na to oszczędności.

 

Wątpliwa technologia

 

Większość naukowców jest zgodna, że zamrażanie ciekłym azotem wywołuje zbyt duże zmiany w mózgu, by dało się później przywrócić jego pracę.

 

Podobną techniką jest także neuroprezerwacja, w przypadku której przechowuje się tylko mózg zmarłego, często wewnątrz głowy, przy kremacji reszty ciała. Zwolennicy tego typu zamrażania wierzą, że w przyszłości będzie można przenieść świadomość z mózgu do innego medium.

 

Panuje powszechne przekonanie, że jedną z pierwszych osób, które poddały się zabiegowi krioprezerwacji, był Walt Disney, amerykański producent filmowy. Jego córka utrzymuje jednak, że choć było to marzenie ojca, nigdy nie zostało spełnione.

 

dailymail.co.uk

pam/kan/
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie