Reuters: tureckie czołgi wjechały na terytorium Syrii

Świat
Reuters: tureckie czołgi wjechały na terytorium Syrii
PAP/EPA/Sedat Suna

Około 10 tureckich czołgów wspieranych przez samoloty dowodzonej przez USA międzynarodowej koalicji i armię syryjskich rebeliantów, rozpoczęły w środę operację, która ma na celu wyparcie Państwa Islamskiego (IS) z przygranicznego miasta Dżarabulus w Syrii - podał Reuters za źródłami wojskowymi w Turcji.

Prezydent Turcji Recep Tayyip Erdogan ogłosił w środę początek operacji wojskowej wymierzonej w Państwo Islamskie (IS) i kurdyjską milicję PYD w północnej Syrii, aby położyć kres częstym atakom dokonywanym na pograniczu turecko-syryjskim.

 

"Turcja jest zdeterminowana"

 

- Dziś o godz. 4 (godz. 3 w Polsce - red) na północy Syrii rozpoczęły się operacje wymierzone w ugrupowania terrorystyczne stale zagrażające naszemu krajowi, takie jak Daesz (arabski akronim Państwa Islamskiego) oraz PYD" - powiedział Erdogan w Ankarze.

Turcja jest zdeterminowana, by Syria zachowała swą integralność terytorialną, i jest gotowa wziąć sprawy we własne ręce, by to zapewnić - dodał turecki przywódca.

 

Wcześniej w środę turecki rząd poinformował o rozpoczęciu operacji mającej na celu odbicie z rąk IS przygranicznego syryjskiego miasta Dżarabulus na terytorium Syrii.

 

Według mediów w Turcji armia rozpoczęła ostrzał Dżarabulusu około godz. 4 (godz. 3 w Polsce) z tureckiego miasta Karkemisz, a po godz. 6 lotnictwo zbombardowało cele w samym Dżarabulusie. Według niepotwierdzonych przez rząd doniesień prasy w ofensywie - której nadano kryptonim "Tarcza Eufrat" - uczestniczą też pododdziały sił specjalnych, które już wcześniej weszły do Syrii.

 

"Czekaja na wyznaczenie celów"

 

Tureckie źródła wojskowe poinformowały, że w powietrzu nad strefą graniczną rozmieszczono dwa myśliwce F-16, które czekają na wyznaczenie celów. Operacja odbywa się przy wsparciu dowodzonej przez USA międzynarodowej koalicji antyislamistycznej - podał rząd w Ankarze.

 

USA zapewnią wsparcie z powietrza prowadzonej przez Turcję operacji przeciw IS w Dżarabulusie - powiedział cytowany przez agencję Reutera wysoki rangą przedstawiciel władz w Waszyngtonie.

 

Informacje mediów

 

Reuters poinformował, że w ramach operacji na terytorium Syrii wjechało kilka tureckich czołgów oraz wkroczyli wspierani przez Ankarę syryjscy rebelianci. Agencja powołała się przy tym odpowiednio na tureckie źródła wojskowe i dowódcę syryjskich sił opozycyjnych.

 

Agencja AP informuje za syryjskimi obrońcami człowieka, że rebelianci wkroczyli już do Dżarabulusu. Z kolei według tureckiej Anatolii posunęli się oni na 3 km w głąb terytorium Syrii w kierunku pozycji IS w tym mieście, osłaniani przez tureckie lotnictwo i artylerię.

 

Według Syryjskiego Obserwatorium Praw Człowieka po tureckiej stronie na rozpoczęcie ofensywy czekało ok. 500 rebeliantów; choć jeden z rebeliantów, cytowany przez BBC, twierdzi, że bojowników opozycyjnych mogło tam być nawet 1,5 tys.

 

"Specjalna strefa bezpieczeństwa"

 

Kancelaria premiera Turcji Binalego Yildirima przekazała, że obszar wzdłuż granicy z Syrią stanowi odtąd "specjalną strefę bezpieczeństwa", do której ze względów bezpieczeństwa nie ma wstępu prasa.

 

We wtorek szef tureckiego MSZ Mevlut Cavusoglu zapowiedział, że Ankara zapewni "wszelkie wsparcie" operacjom prowadzonym przeciw IS wzdłuż 100-kilometrowej granicy z Syrią, od syryjskiego miasta Afrin na północnym zachodzie, które jest kontrolowane przez siły kurdyjskie, po okupowany przez IS Dżarabulus.

 

Agencje podkreślają, że ofensywa ma na celu nie tylko ochronę tureckiego terytorium, ale też powstrzymanie kurdyjskiej milicji YPG od zajęcia strategicznie położonego nad Eufratem Dżarabulusu.

 

Na wschód od Eufratu

 

Kurdyjska milicja jest wspierana przez USA i okazała się skuteczną siłą w walce z IS, jednak jest zwalczana przez Ankarę, która uważa ją za organizację terrorystyczną ze względu na jej powiązania ze zdelegalizowaną w Turcji, separatystyczną Partią Pracujących Kurdystanu. YPG kontroluje obecnie większą część granicy turecko-syryjskiej na wschód i zachód od Eufratu.

 

Szef MSZ Turcji Mevlut Cavusoglu oświadczył w środę, że kurdyjscy bojownicy muszą powrócić na tereny na wschód od Eufratu. W przeciwnym razie Turcja "zrobi, co niej należy" - ostrzegł. Na zachód od rzeki znajduje się Dżarabulus. Szef tureckiej dyplomacji dodał, że w Dżarabulusie nie będzie osiedlany nikt z zewnątrz.

 

Turecką ofensywę skrytykował szef PYD, głównego politycznego ugrupowania syryjskich Kurdów, której YPG jest zbrojnym ramieniem. "Turcja weszła w syryjskie bagno. Zostanie pokonana przez Daesz (IS)" - napisał Salih Muslim na Twitterze.

 

Z kolei rzecznik YPG Redur Xelil nazwał turecką interwencję zbrojną w Syrii "rażącą ingerencją w wewnętrzne sprawy syryjskie", która jest skutkiem umowy zawartej między Turcją, Iranem i Syrią. Jak dodał, na ultimatum Cavusoglu odpowiedzi udzielić mogą tylko Syryjskie Siły Demokratyczne (SDF) - wspierany przez USA sojusz opozycyjnych ugrupowań syryjskich, do którego należy YPG.

 

PAP

wjk/kan/
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Komentarze

Przeczytaj koniecznie