Afera kiełbasiana w Dęblinie. Magistrat kupował kawę i kosmetyki. Miały trafić do dzieci

Polska

Urząd Miasta przez dwa lata kupował na faktury produkty, które miały trafiać do podopiecznych świetlic środowiskowych. Były to przede wszystkim wędliny, kiełbasy, ale także… kremy nawilżające. Rzecz w tym, że żadna z tych rzeczy nigdy nie trafiła do dzieciaków. Burmistrz Dęblina - Beata Siedlecka - sprawę zgłosiła do prokuratury.

Sprawa tajemniczych zakupów wyszła na jaw przypadkiem. Zainteresowała się nią burmistrz Dęblina, która objęła stanowisko w ubiegłym roku. Jej uwagę zwróciły duże kwoty, jakie rzekomo miały być przeznaczane na wyżywienie dzieci, podopiecznych świetlic środowiskowych podlegających Urzędowi Miasta. 


Z faktur wynika, że w latach 2013-2014 magistrat kupował karczek, karkówkę, udka z kurczaka, kiełbas, kawę i kremy nawilżające. Wszystkie te produkty miały trafiać do dzieci. Tych produktów nikt jednak nie widział.

 

Nikt nie widział kiełbasy, boczku i kaszanki


- Nic z tych produktów do nas nie trafiło. Żadna kiełbasa, boczek czy kaszanka, które są na fakturach - powiedziała Polsat News Małgorzata Gadowska, wychowawczyni w świetlicy środowiskowej przy ul. Wiślanej w Dęblinie.


Sprawę bada prokuratura. Śledczy będą chcieli sprawdzić czy w dęblińskim magistracie mogło dochodzić do wydawania publicznych pieniędzy niezgodnie z ich przeznaczeniem.


Polsat News

grz/ptw/
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Komentarze

Przeczytaj koniecznie