Próba przewrotu w Ankarze. Sprzeczne informacje dotyczące ofiar

Świat
Wojsko próbowało przejąć władzę w Turcji. Zamach stanu godzina po godzinie
Galeria zdjęć (13)

Premier Turcji Binali Yildirim poinformował w sobotę dziennikarzy w Ankarze, że sytuacja w kraju po próbie wojskowego przewrotu jest "całkowicie pod kontrolą". Dodał, że zginęło w niej 161 osób, a 1440 zostało rannych. Podkreślił też, że dane te dotyczą sił lojalnych wobec władz i cywilów. Wcześniej tymczasowy szef sztabu podał, że w starciach zginęło 190 osób, w tym 104 puczystów.

Więcej aktualnych informacji w naszej relacji na żywo.

 

Według premiera wśród puczystów śmierć poniosło około 20 osób, a 30 zostało rannych.

 

Wcześniej generał Umit Dundar, tymczasowy szef sztabu podał, że w starciach zginęło 190 osób, w tym 104 puczystów.

 

Poinformował też, że zatrzymano 2839 wojskowych biorących udział w próbie zamachu stanu. Są wśród nich zarówno zwykli żołnierze, jak i oficerowie wysokiej rangi. "Zostaną oni ukarani, tak jak na to zasługują" - dodał.

 

Z kolei według agencji RT w wyniku starć zmarło 265 osób, 1440 zostało rannych, a 2800 aresztowano.

 

Premier poinformował, że członkowie tzw. równoległej struktury (tak rząd nazywa swych przeciwników, zwolenników mieszkającego w USA od 1999 roku islamskiego duchownego Fethullaha Gulena, oskarżonego przez władze w Ankarze o organizację przewrotu) są już w rękach tureckiego wymiaru sprawiedliwości.

 

Wyraził opinię, że każdy kraj, który stoi za Gulenem, nie może być przyjacielem Turcji.

 

- Gulen to przywódca organizacji terrorystycznej. Jeśli jakiś kraj ukrywa terrorystę, to kraj ten nie jest przyjacielem Turcji - powiedział turecki premier, nie wymieniając USA, sojusznika Ankary w ramach NATO.

 

Próbę zamachu nazwał "ciemną plamą na tureckiej demokracji" i zaapelował do Turków, aby wyszli w sobotę wieczorem na główne place miast z flagami

 

Czołgi na ulicach

 

Tysiące ludzi wyszły na ulice, niosąc flagi tureckie, klaskali prorządowym wojskowym, wspinali się na czołgi stojące na ulicach. Ludzie udali się też na lotnisko w Stambule, aby powitać prezydenta Recepta Tayyipa Erdogana, który na wieść o puczu przyleciał z urlopu w Marmaris. Kilka minut przed północą Erdogan ogłosił, że wprowadził stan wojenny i godzinę policyjną w całym kraju.

 

Puczyści usprawiedliwiali swe "całkowite przejęcie władzy" koniecznością "zapewnienia i wprowadzenia porządku konstytucyjnego, demokracji, praw człowieka i swobód".

 

Erdogan, pytany o cel ostrej krytyki o sprawowanie autorytarnej władzy, odpowiedział jeszcze z Marmaris, że naród sprzeciwia się przewrotowi.

 

Premier Binali Yildirim zapewnił ze swej strony, że wszystko jest "w większości pod kontrolą", zapewniając, że więziony przez puczystów w bazie lotniczej pod Ankarą szef sztabu armii tureckiej gen. Hulusi Akar został uwolniony.

 

Ostrzeżenia władz

 

Służby prasowe Erdogana zaleciły na Twitterze, aby ludzie pozostali na ulicach, ostrzegając przed "nowym zarzewiem buntu".

 

W sobotę nad ranem dziesiątki żołnierzy poddały się siłom bezpieczeństwa na mostach nad Bosforem w Stambule, gdzie rebelianci w nocy otworzyli ogień do cywilów. W niektórych dzielnicach Ankary i Stambułu słychać było jeszcze rano pojedyncze strzały.

 

Parlament turecki zebrał się rano na nadzwyczajnym posiedzeniu.

 

Rozkazem ministra obrony Efkana Alego w armii zdjęto ze stanowisk pięciu generałów i 29 pułkowników zamieszanych w próbę przewrotu.

 

Erdogan potępił w sobotę nad ranem "zdradę". Jak powiedział, puczyści dopuścili się jej z inspiracji jego wroga imama Fethullaha Gulena przebywającego na emigracji w USA. Zapowiedział ukaranie winnych, którzy "zapłacą wysoką cenę". Gulen odrzucił te oskarżenia.

 

Obama i Kerry wzywają do poparcia demokratycznie wybranego rządu

 

Prezydent USA Barack Obama i sekretarz stanu John Kerry wezwali podczas rozmowy telefonicznej w nocy z piątku na sobotę wszystkie strony konfliktu w Turcji do poparcia wybranego w drodze wyborów rządu. Obama i Kerry wezwali też strony konfliktu do powściągliwości, unikania przemocy i rozlewu krwi.

 

Sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg zaapelował w sobotę nad ranem o "pełne respektowanie" tureckiej konstytucji i instytucji demokratycznych.

 

UE apeluje o "powrót ładu konstytucyjnego w Turcji"

 

Unia Europejska zaapelowała w sobotę o "szybki powrót ładu konstytucyjnego w Turcji" po nieudanej próbie puczu. Przewodniczący Rady Europejskiej Donald Tusk podkreślił, że trudności w kraju nie mogą być rozwiązywane przy użyciu broni.

 

- UE całkowicie popiera wybrany w Turcji demokratycznie rząd, instytucje i państwo prawa - napisali we wspólnym komunikacie Tusk, przewodniczący Komisji Europejskiej Jean-Claude Juncker i szefowa unijnej dyplomacji Federica Mogherini, którzy uczestniczyli w szczycie przywódców Azji i Europy w stolicy Mongolii, Ułan Bator.

 

- Napięcia i wyzwania, przed którymi stoi obecnie Turcja, nie mogą być rozwiązywane zbrojnie. Nie ma alternatywy dla demokracji i zasad prawa - powiedział Tusk po zakończeniu szczytu.

 

PAP, AP

jak/wjk/
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Komentarze

Przeczytaj koniecznie