Chcą uratować drugiego niedźwiadka z Kasprowego Wierchu

Polska

Strażnikom Tatrzańskiego Parku Narodowego nie udało się schwytać drugiego z widywanych w okolicach Kasprowego Wierchu niedźwiadków. - Spodziewamy się, że szukając jedzenia będzie podchodził do zabudowań i szlaków turystycznych. Będziemy odstraszać go pociskami gumowymi i elektrycznym pastuchem - mówi Filip Zięba, pracownik parku. Młodszy z niedźwiadków został zagryziony przez dorosłego samca.

Starszy z niedźwiedzi wciąż przebywa w rejonie Kasprowego. Dwa dni temu zszedł z Myślenickich Turni, ale nie odszedł daleko.

 

- Ma dwa lub trzy lata, więc jest przykładem młodego, który w klasycznym wieku odłączył się od matki. Był dokarmiany przez turystów - wyjaśnił Zięba.

 

"Niedźwiedź jest obserwowany, a jego kontakt z ludźmi ograniczany. Mamy nadzieję, że niebawem zrozumie, że podchodzenie do ludzi to nie jest dobry pomysł i sam pójdzie szukać naturalnego pokarmu, którego w Tatrach wcale nie brakuje. Jeśli nie stanie się to w ciągu najbliższych dni, zostanie podjęta kolejna próba uśpienia go, po czym zostanie oznakowany i wypuszczony w nieco bardziej ustronnym miejscu" - głosi komunikat TPN .

 

Niedźwiadki wzbudziły sensację wśród turystów na Kasprowym Wierchu 29 kwietnia. Młodszy miał ponad rok. Udało się go złapać i przetransportować do pobliskiej Doliny Olczyskiej. Trzy dni później znaleziono go martwego. Dziś na konferencji prasowej przedstawiciele parku wyjaśnili szczegóły tego zajścia.

 

Pierwszy niedźwiedź w kolejce linowej

 

Zwierzęta były obserwowane przez dwa dni. Strażnicy chcieli upewnić się, że w pobliżu młodszego z nich nie ma jego matki. Trzeciego dnia obserwacji podjęto próbę schwytania niedźwiadków. Uśpili tylko młodszego, Kaspra. Następnie kolejką linową zwieźli go z Kasprowego Wierchu i przenieśli do Doliny Olczyskiej, gdzie zapewniono mu pokarm.

 

Zięba dawał wówczas niedźwiadkowi 20 procent szans na przeżycie, ze względu na jego młody wiek. Po wypuszczeniu na wolność, pracownicy Parku obserwowali zwierzę przez dwa dni. Trzeciego dnia niedźwiadek już nie żył.

 

"Gdy 2 maja rano sprawdzaliśmy na ekranie monitora, co robią nasze niedźwiedzie z obrożami telemetrycznymi, okazało się, że jeden z nich był w nocy w okolicy, w której przebywał Kasper i spędził tam około 2 godzin. Powstało podejrzenie, że dorosły osobnik dopuścił się dzieciobójstwa - podejrzenie to niestety potwierdziło się. Niedźwiedź ten już wcześniej podejrzewany był przez nas o skłonność do kanibalizmu." - głosi komunikat TPN.

 

"Park Narodowy to nie ogród zoologiczny"

 

Zięba przekonywał, że takie zachowania to rzecz normalna w przyrodzie. - Dwa lata temu młody niedźwiedź wypadł z gawry (zimowe legowisko niedźwiedzi - red.) i zjadła go inna niedźwiedzica. Podobne historie dzieją się co noc w świecie zwierząt - skomentował.

 

Obecny na konferencji dyrektor TPN Szymon Ziobrowski podkreślił, że "Park Narodowy to nie ogród zoologiczny, jego podstawowym zadaniem jest ochrona procesów zachodzących w przyrodzie."

 

Przedstawiciele TPN tłumaczyli, że wypuszczenie niedźwiadka na wolność było lepszą decyzją, niż otoczenie go opieką, bo ogrody zoologiczne są przepełnione niedźwiedziami.

 

- Poza tym najgorzej jest wkładać kij w mrowisko i polepszać coś za panem Bogiem. Naszą rolą jest obserwowanie naturalnych procesów. W oczach jednych stała się rzecz tragiczna, ale z drugiej strony, dzięki temu coś innego mogło przeżyć. Taka śmierć jest początkiem dla innych osobników - powiedział Zięba.

 

Młodszego z niedźwiadków na Kasprowym Wierchu zarejestrowała kamera Polsat News.

 

 

polsatnews.pl

ml/hlk/
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie