Morawiecki: list prezydentów to nieodpowiedzialność ze strony sygnatariuszy

Polska
Morawiecki: list prezydentów to nieodpowiedzialność ze strony sygnatariuszy
Polsat News

- Poprzedni układ traci na znaczeniu i się broni - tak list otwarty byłych prezydentów określił Kornel Morawiecki. Według posła, mimo ostrych słów autorów dokumentu, w Polsce demokracja nie jest zagrożona. - Taki list jest pewną nieodpowiedzialnością po stronie jego sygnatariuszy – dodał.

Byli prezydenci, szefowie MSZ i opozycjoniści zabrali głos w sprawie Trybunału Konstytucyjnego i ochrony praworządności w Polsce. Wystosowali apel, aby "przywrócić demokratyczne państwo prawa". Pod dokumentem podpisali się byli prezydenci: Lech Wałęsa, Aleksander Kwaśniewski i Bronisław Komorowski, były premier i szef MSZ Włodzimierz Cimoszewicz, byli ministrowie spraw zagranicznych Andrzej Olechowski i Radosław Sikorski, byli przywódcy "Solidarności" Bogdan Lis, Władysław Frasyniuk, a także były prezes Trybunału Jerzy Stępień.

 

- Nie dzieje się żadna poważna krzywda demokracji. Po prostu układ, który stracił władzę, traci też znaczenie. Bardzo się broni, opowiada trochę takie bajki, że zagrożona jest konstytucja, demokracja - przekonywał w Polsat News Kornel Morawiecki.

 

- Konstytucja jest w pewnej równowadze - TK nie może stać ponad władzą ustawodawczą - podkreślił. Zaznaczył, że konstytucja jasno mówi, że  "Trybunał musi procedować wokół ustawy", a  "tego nie było i nie ma".

 

- Musimy przywrócić elementarną równowagę, a nie uzurpować sobie wszechwładzę prawników - środowiska dabjącego w dużym stopniu przeważnie tylko o swój interes, niezlustrowanego przez dwadzieścia parę lat - apelował. - To jest droga donikąd - podkreślił.

 

"Europa grozi nam palcem"

 

Zdaniem posła, pozycja Polski w Europie "nie jest zagrożona, ale zagrożone jest nasze wsparcie  dla Europy".  - Europa chce podobnego stanu Polski jak przez ostatnie dwadzieścia parę lat. Teraz Polska się im stawia "okoniem", to Europa grozi nam palcem - powiedział Morawiecki.

 

W jego ocenie sygnatariusze listu otwartego wykazali się "nieodpowiedzialnością". - Panowie prezydenci powinni to rozumieć, że skoro teraz już nie są na urzędzie, to nie znaczy, że nie mają odpowiedzialności za to, że naród ich wybrał.  Ich zadaniem jest cały czas dobro narodu - przekonywał.

 

- Język listu b. prezydentów jest absurdalny, absurdem jest teza, że w Polsce jest zagrożona demokracja - powiedział z kolei wicepremier Piotr Gliński.

 

Gowin: "w liście są fragmenty z którymi się zgadzam"

 

Wicepremier Jarosław Gowin powiedział dziennikarzom w poniedziałek, że w liście są fragmenty, z którymi się zgadza - na przykład, że trzeba przestrzegać prawa. - Mam nadzieję, że ten fragment poważnie weźmie sobie do serca pan prezes Rzepliński i sędziowie TK. Bez żadnego sarkazmu myślę, że fakt, iż taki list ukazuje się na pierwszej stronie jednego z czołowych dzienników i że możemy o nim swobodnie dyskutować, możemy się zgadzać lub nie zgadzać, to jest najlepszy dowód na to, że w Polsce wszelkie prawa demokracji i wolność słowa mają się bardzo dobrze, dużo lepiej niż w wielu innych krajach - ocenił Gowin.

 

Polsat News

 

wjk/luq/
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Komentarze

Przeczytaj koniecznie