Zwłoki mężczyzny przez rok leżały w mieszkaniu. Sąsiedzi zainterweniowali, gdy robaki zaczęły rozchodzić się po bloku

Polska
Zwłoki mężczyzny przez rok leżały w mieszkaniu. Sąsiedzi zainterweniowali, gdy robaki zaczęły rozchodzić się po bloku
Flickr/Gidi/CC BY 2.0

Zwłoki mężczyzny leżały przez rok w mieszaniu w katowickim wieżowcu. Długo nikomu nie przeszkadzał fetor rozchodzący się po klatce schodowej. Kiedy w bloku pojawiło się robactwo, postanowiono wezwać policję, która weszła do mieszkania i znalazła zmumifikowane zwłoki.

Sąsiedzi zmarłego uważali go za domatora. Jak donosi katowicka "Gazeta Wyborcza", mieszkający przy ul. Bytkowskiej 68-letni pan Wacław mówił "dzień dobry", ale z nikim nie utrzymywał bliższych kontaktów. Nikt też nie zaniepokoił się, gdy przestał się pojawiać, a z przepełnionej skrzynki pocztowej zaczęły wystawać nieodebrane listy. Sądzono, że mężczyzna trafił do hospicjum.

 

Ostatni czynsz zapłacił w lutym 2015 roku

 

Nie wiadomo kiedy dokładnie mężczyzna zmarł. Ostatni czynsz opłacił w lutym 2015 roku. Od tego czasu nie ma żadnych śladów mogących sugerować, że żył jeszcze po tej dacie.

 

Przykry zapach zaczął się w bloku rozchodzić w lecie ubiegłego roku. - Zgłosiliśmy to w administracji, ale nie było na to żadnej reakcji - opowiadali mieszkańcy.

 

Kolejne zgłoszenie w administracji złożono, gdy w bloku pojawiło się robactwo. Odkryto wówczas, że najwięcej ich jest pod wycieraczką przed drzwiami zmarłego lokatora.

 

Ciało było już zmumifikowane

 

Mieszkanie sprawdzono dopiero 2 marca, wezwano policję. Po komisyjnym otwarciu lokalu odnaleziono w nim zwłoki mężczyzny. - Ciało musiało bardzo długo leżeć. Było praktycznie zmumifikowane. Raczej wykluczamy udział osób trzecich, które mogły doprowadzić do zgonu. Czekamy jeszcze na wyniki sekcji zwłok - stwierdził w rozmowie z "Gazetą Wybroczą" Jacek Pytel, rzecznik katowickiej policji. 

 

Bożena Mak, kierowniczka administracji bloku, zapewniała dziennikarzy, że interweniowano już po sygnałach od mieszkańców we wrześniu i październiku. Pracownicy Komunalnego Zakładu Gospodarki Mieszkaniowej mieli usłyszeć najpierw, że mężczyzna wyjechał do znajomych, a później, że wyjechał na leczenie.

 

Trzy dezynsekcje nie przyniosły efektu

 

- To, że ktoś nie płaci za mieszkanie i jednocześnie nie jest widywany w bloku, w którym mieszka, nie jest żadną podstawą do wejścia do jego lokalu. Byłoby to naruszenie miru domowego - przekonywała Bożena Mak.

 

Blok przy ul. Bytkowskiej przeszedł już trzy dezynsekcje, ostatnią przeprowadzono w poniedziałek. Robactwa nie udało się wytępić.

 

Gazeta Wyborcza

grz/luq/
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Komentarze

Przeczytaj koniecznie