Petru: Wałęsa musi obronić się sam

Polska
Petru: Wałęsa musi obronić się sam
Polsat News
Ryszard Petru

Pojawiają się sygnały od grafologów, że podpisy Lecha Wałęsy mogły być sfałszowane - powiedział w programie "Graffiti" w Polsat News lider Nowoczesnej Ryszard Petru. Polityk dodał, że rząd powinien uszanować opinię Komisji Weneckiej.

Petru na początku rozmowy odniósł się do swoich sobotnich słów, kiedy stwierdził, że zmusi Jarosława Kaczyńskiego "do ustąpienia". Chodziło mu o "cofnięcie się" od tworzenia złego prawa. - Jeśli się nie cofnie, trzeba będzie go zmusić w postaci działalności parlamentarnej i pozaparlamentarnej, czyli przez protesty różnego rodzaju i inne akcje, o których nie powiem -  powiedział Petru, ale nie potwierdził, że szykowane są inne działania.

 

- Nie może być tak, że po stu dniach psucia prawa premier i prezydent mówią, że ich nie interesują opinie Trybunału czy innych instytucji, o które prosili o opinie, bo będą robić to, co uważają - kontynuował.

 

Petru przykładał dużą wagę do raportu Komisji Weneckiej. - Pamiętajmy, że opinia Komisji Weneckiej (która w weekend wyciekła do mediów - przyp. red.) to nie jest ostateczna wersja raportu. To, co nią będzie, będzie elementem branym pod uwagę przy całej procedurze (ochrony praworządności - przyp. red.) w Komisji Europejskiej, którą rząd do tej pory bagatelizował - zauważył. - Sekretarz stanu USA John Kerry podkreślał, że opinia Komisji Weneckiej będzie bardzo istotna z punktu widzenia polsko-amerykańskich relacji - dodał, przypomniał także, że "to nie jest jakaś tam opinia z punktu widzenia świata" i że może być ważniejsza dla zagranicznych partnerów od orzeczeń polskiego Trybunału Konstytucyjnego.

 

"Dziwi mnie, że IPN to publikuje"

 

Petru podkreślił, pytany przez Piotra Witwickiego o sprawę TW "Bolka", że "Lech Wałęsa co do zasady musi się obronić sam". - Dobrze by było, żeby IPN nie publikował 500 stron ot tak, nie sprawdziwszy ich. Pojawiają się sygnały od grafologów, że podpisy mogły być sfałszowane - powiedział jednak lider Nowoczesnej. - Dziwi mnie, że IPN to publikuje - dodał.

 

Cala sprawa jest dla opozycyjnego polityka podejrzana. - Dziwne jest, kiedy z dnia na dzień, kiedy Beata Szydło odpuszcza prawa Polaków w Wielkiej Brytanii, rozpoczna się operacja Wałęsa. Nie chce mi się wierzyć, że pani Kiszczak po prostu zadzwoniła do IPN i powiedziała: "mam kwity, poproszę 90 tys. zł". Pytanie, kto za tym stoi. Nie powiedziałem, że wiem - zastanawiał się.

 

Polsat News

pr/
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie