Błaszczak: wniosek o wotum nieufności to awanturnictwo polityczne

Polska
Błaszczak: wniosek o wotum nieufności to awanturnictwo polityczne
PAP/Jacek Turczyk

Trudno się było spodziewać, żeby Platforma Obywatelska zachowała się inaczej, to jest takie stereotypowe zachowanie, awanturnictwo polityczne - ocenił w środę szef MSWiA Mariusz Błaszczak (PiS), pytany o wniosek PO o wotum nieufności dla niego.

Dziennikarze spytali o ten wniosek Błaszczaka w Sejmie. - Państwo zajmujecie się polityką już od dawna i wiecie, że trudno się było spodziewać, żeby Platforma inaczej się zachowała - odpowiedział szef MSWiA.

 

- To jest takie stereotypowe zachowanie, awanturnictwo polityczne, tak to wygląda - ocenił Błaszczak po posiedzeniu sejmowej komisji na temat przyczyn złożenia dymisji przez Maja.

 

Wcześniej Marek Wójcik (PO) mówił, że brak nadzoru nad policją jest - jego zdaniem - "tak ewidentny", że liczy na poparcie wszystkich klubów opozycyjnych ws. wniosku.

 

- Naszym zdaniem dalsze zajmowanie stanowiska ministra spraw wewnętrznych przez Mariusza Błaszczaka grozi obniżeniem poziomu bezpieczeństwa w Polsce jak również dalszym upolitycznieniem policji - przekonywał. Zdaniem PO ostatnie zdarzenia - szczególnie okoliczności związane z odwołaniem komendanta policji insp. Zbigniewa Maja - pokazują, że Błaszczak nie radzi sobie z nadzorem nad policją.

 

PO: Pozwolił by nieprawdziwe informacje o podsłuchach były rozpowszechniane

 

Wójcik przekonywał też, że szef MSWiA powinien stracić stanowisko w związku z niepotwierdzonymi doniesieniami dot. rzekomego nielegalnego podsłuchiwania dziennikarzy przez służby za czasów rządów PO-PSL. - Pozwolił na to, by nieprawdziwe informacje o podsłuchiwaniu dziennikarzy były rozpowszechniane przez komendanta Maja. Minister Błaszczak nie sprawował nad tą sprawą należytego nadzoru, nie zweryfikował tych informacji - mówił Wójcik. Jego zdaniem, Błaszczak doprowadził do tego, że nieprawdziwe informacje o podsłuchiwaniu dziennikarzy zostały rozpowszechnione w Polsce i były wykorzystywane podczas debaty w Parlamencie Europejskim.

 

Kamiński: Jest lista 48 dziennikarzy inwigilowanych w czasach rządów PO/PSL

 

Już po konferencji prasowej PO minister-koordynator służb specjalnych Mariusz Kamiński poinformował, że wątek inwigilacji dziennikarzy badany jest w ramach trwającego audytu w służbach specjalnych.

 

- W tym momencie istnieje lista 48 dziennikarzy, którzy w czasach rządów Platformy Obywatelskiej i PSL-u byli inwigilowani przez Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego - powiedział Kamiński na posiedzeniu komisji.

 

Pytany o te informacje ostatni minister, koordynator służb specjalnych w rządzie PO-PSL Marek Biernacki zwrócił uwagę, że Kamiński nie odpowiedział na pytanie, czy to były działania zgodne z prawem czy nie.

 

- Podejrzewam, że to jest temat rzucony jako zastępczy, żeby przykryć wpadkę z policją - powiedział Biernacki. Zaznaczył, że choć jeden przypadek nielegalnego inwigilowania dziennikarzy byłby czymś bardzo nagannym. Zwrócił uwagę, że mogło chodzić o czynności na zlecenie prokuratury w takich sprawach jak poszukiwanie źródeł przecieków do prasy, "afera taśmowa" lub ewentualna współpraca z Rosją, która prowadzi wojnę informacyjną z Zachodem.

 

PiS: Policja funkcjonuje normalnie i odnosi sukcesy

 

Posłowie PiS, komentując wniosek PO o odwołanie Błaszczaka przekonywali, że policja funkcjonuje normalnie i odnosi sukcesy. Jacek Sasin nazwał wniosek Platformy "absurdalnym". "Policja funkcjonuje normalnie, w ostatnim czasie odnosi sukcesy (...) a Platforma Obywatelska stwarza wrażenie, że panuje chaos w policji" - ocenił z kolei Arkadiusz Czartoryski (PiS).

 

Wniosek PO prawdopodobnie poprze klub Nowoczesnej i PSL. Przeciw będzie klub Kukiz'15.

 

Pożyczył 10 tys. zł, których nie oddał

 

Pod koniec 2015 r. b. szef KGP insp. Zbigniew Maj powołał grupę, która miała sprawdzić, czy funkcjonariusze Biura Spraw Wewnętrznych podsłuchiwali dziennikarzy w związku z tzw. aferą podsłuchową. Z audytu wynika m.in., że w KGP działały dwie grupy, które zajmowały się sprawą afery. Informowano ponadto, że kontrolerzy natrafili na materiały, które świadczą, że w zainteresowaniu śledczych pojawiali się dziennikarze i ich rodziny. Sam Maj mówił, że wobec dziennikarzy i ich rodzin "były stosowane formy pracy policji".

 

Prokuratura Okręgowa w Warszawie odmówiła wszczęcia śledztwa w związku z audytem KGP. Rzecznik prokuratury Przemysław Nowak mówił, że raport KGP z audytu ws. działań funkcjonariuszy Biura Spraw Wewnętrznych w związku z "aferą podsłuchową" nie wskazuje na podejrzenie popełnienia przestępstwa, w tym na przekroczenie uprawnień.

 

Insp. Maj podając się do dymisji mówił, że zrezygnował ze stanowiska m.in. dlatego, że przygotowywano wobec niego prowokację przez b. funkcjonariuszy BSW KGP (tzw. policja w policji) i wykorzystano materiały sprzed kilkunastu lat, kiedy prowadził pracę operacyjną. Jak mówił, złożył rezygnację, "żeby nie obciążać całej formacji".

 

Według medialnych doniesień chodzi o wydarzenia sprzed kilkunastu lat, kiedy Maj pracował w Kaliszu. Były informator policji miał go szantażować; sugerował, że Maj przyjął od niego pięć butelek alkoholu, a także pożyczył 10 tys. zł, których nie oddał. Insp. Maj oświadczył, że badane są "okoliczności i donosy, które nie mają żadnego pokrycia w faktach".

 

PAP

az/
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Komentarze

Przeczytaj koniecznie