"Nie jesteśmy bandytami". Strajk drobnych handlarzy na Białorusi

Świat
"Nie jesteśmy bandytami". Strajk drobnych handlarzy na Białorusi
flickr/Ritzo ten Cate

Około 1000 osób - drobnych handlarzy, ale też przedstawicieli opozycji - wzięło w poniedziałek udział w wiecu w Mińsku przeciwko dekretowi prezydenta Białorusi Alaksandra Łukaszenki wprowadzającemu wymóg certyfikatów jakości na artykuły przemysłu lekkiego.

Zebrani przyjęli rezolucję, w której domagają się niezwłocznego odwołania dekretu oraz spotkania z prezydentem w celu „obiektywnej oceny sytuacji i wypracowania sposobów jej rozwiązania".

 

"222 to wzrost bezrobocia", "Pracy!" i "O wolność przedsiębiorczości"

 

1 stycznia 2016 roku wszedł w życie dekret 222, zgodnie z którym białoruscy przedsiębiorcy są zobowiązani sprzedawać towary przemysłu lekkiego państw Unii Celnej tylko pod warunkiem posiadania dokumentacji potwierdzającej, że pochodzą one z legalnego źródła i są bezpieczne dla konsumentów. Przedsiębiorcy twierdzą jednak, że rosyjscy dostawcy, u których kupuje towar większość handlarzy, nie wystawiają takich dokumentów na małe partie towarów albo je fałszują. Sprzedawcom, którzy nie mają certyfikatów, grożą zaś kary i konfiskaty.

 

- Nie jesteśmy bandytami, tylko obywatelami Republiki Białoruś, którzy zgodnie z konstytucją mają prawo do pracy- podkreślono w rezolucji. Zgromadzeni rozwinęli transparenty, m.in. z napisami "222 to wzrost bezrobocia", "Pracy!" i "O wolność przedsiębiorczości".

 

"Reżim boi się ludzi niezależnych gospodarczo"

 

Do wyjścia na plac Październikowy w centrum Mińska wezwał przedstawiciel handlarzy Aleś Makajeu, którego poparli działacze opozycji: m.in. b. więzień polityczny Mikoła Statkiewicz, szef ruchu "O państwowość i niepodległość Białorusi" Uładzimir Niaklajeu i lider Zjednoczonej Partii Obywatelskiej Anatol Labiedźka.

 

Niaklaeju wyraził podczas wiecu przekonanie, że "reżim boi się ludzi niezależnych gospodarczo, bo stworzenie klasy średniej w sposób niechybny prowadzi do demokracji". Labiedźka oświadczył zaś, że problemy handlarzy nie są tylko ich problemami, bo cała polityka gospodarcza władz zabrnęła w ślepą uliczkę.

 

- Jeśli niczego nie zmienimy, to zamiast dekretu 222 będzie 223. Trzeba zmienić model ekonomiczny - zaznaczył.

 

Minister handlu Uładzimir Katłowicz zapowiedział w niedzielę wieczorem w kanale Biełaruś 1, że władze nie zamierzają odwoływać dekretu 222, a przedsiębiorcy muszą przystosować się do nowych warunków.

 

- Zadanie władz i biznesu jest następujące: siąść i zastanowić się bez emocji, jak pracować w warunkach obowiązywania tego dekretu - oznajmił.

 

PAP

Az/
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Komentarze

Przeczytaj koniecznie