Gorący spór o program 500+. "W tym roku będzie kosztował 1/3 deficytu budżetowego"

Polska

Sejm po burzliwych obradach przyjął w czwartek ustawę wprowadzającą program 500+. Z sali obrad spór polityków przeniósł się do studia Polsat News. - Mamy do czynienia z projektem, który w tym roku będzie kosztował 1/3 deficytu budżetowego, a w przyszłym roku jego niecałą połowę – powiedziała w "To Był Dzień" Katarzyna Lubnauer z Nowoczesnej.

Drugi z zaproszonych gości, Marcin Kierwiński z Platformy, stwierdził, że Prawo i Sprawiedliwość oszukało Polaków, sugerując w kampanii wyborczej, że 500 zł dostanie każde dziecko. - Tymczasem z programu wyłączono prawie 3 mln dzieci - powiedział polityk PO.

 

Katarzyna Lubnauer tłumaczyła, dlaczego posłowie Nowoczesnej zagłosowali przeciw przyjęciu ustawy. - Od początku twierdziliśmy, że polskiego budżetu nie stać na ten projekt. Jego koszt w przyszłym roku, według wyliczeń różnych instytucji, wynosi od 23 do 25 mld zł. Natomiast propozycja PO to koszt 40 mld zł. Przypomnę, że cały deficyt budżetowy to 55 mld zł - powiedziała.

 

Zdaniem posłanki Nowoczesnej przyjęcie programu oznacza, że rząd nałoży na obywateli kolejne podatki. - To nie jest projekt demograficzny. Te kraje, które ograniczają się do tego typu projektów, jak Niemcy, nie stwierdzają zwiększenia dzietności - dodała.

 

Sasin o dzietności w Polsce: to katastrofa

 

Ustawy bronił Jacek Sasin z PiS. - Tezy głoszone przez opozycję są oderwane od rzeczywistości. Polska pod względem dzietności zajmuje 216. miejsce na 224 kraje ujęte w statystyce. To katastrofa - mówił poseł i przytoczył badania, wedlug których 74 proc. Polaków nie decyduje się na drugie dziecko ze względów ekonomicznych.

 

Sasin wyjaśnił też, dlaczego PiS nie wypłaci 500 zł na pierwsze dziecko. - W tej chwili nie stać na to budżetu. Poza tym jest to program prorodzinny, powodujący większą dzietność, więc nie ma potrzeby obejmować nim pierwszego dziecka. Badania wskazują, ze Polacy decydują się na nie niezależnie od sytuacji ekonomicznej - powiedział.

 

Innego zdania był Marcin Kierwiński, według którego w Polsce wielkim problemem jest to, że kobiety dość późno decydują się na zajście w ciążę i chodzi o to, żeby skłonić rodziców do tego, żeby jak najszybciej decydowali się na pierwsze dziecko.

 

Prowadzący program Dariusz Ociepa zapytał, dlaczego PiS nie wprowadziło zasady "złotówka za złotówkę". - Można jeszcze szukać wielu rozwiązań. Jakieś trzeba było przyjąć. Na tyle wysoko został ustawiony próg dochodu przy pierwszym dziecku (800 zł na członka rodziny - przyp. red.), że nie ma potrzeby szukać rozwiązań, które jeszcze podwyższałyby go - odpowiedział Sasin.

 

Kierwiński: system drogi, nieefektywny i niesprawiedliwy

 

Dyskusja była wyjątkowo gorąca. - Raz jeszcze powiem, wprowadziliście bzdurne kryterium, które nie pomaga tym, którym powinno pomagać. Jeżeli ktoś przekroczy kryterium o złotówkę, to przez cały rok świadczenia nie otrzyma. Wprowadziliście system drogi, nieefektywny i niesprawiedliwy. Można to było zrobić lepiej - komentował poseł Kierwiński.

 

Poseł Sasin nie pozostał dłużny. - Rzeczywiście za rządów Platformy było sprawiedliwie, bo nikt nic nie dostawał. Takiej równości nie chcemy - oświadczył.

 

Ustawa o pomocy państwa w wychowywaniu dzieci wprowadza świadczenie 500 zł miesięcznie na drugie i kolejne dziecko. W przypadku rodzin, których dochód nie przekracza 800 zł na osobę w rodzinie (lub 1200 zł w przypadku rodzin z dzieckiem niepełnosprawnym) - również na pierwsze dziecko.

 

Polsat News 

ml/pr/
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Komentarze

Przeczytaj koniecznie