Były ambasador przy Unii Europejskiej: Powstanie UE dwóch prędkości

Polska
Były ambasador przy Unii Europejskiej: Powstanie UE dwóch prędkości
Polsat News

- Ostrzegałbym przed patrzeniem na dzisiejszy projekt porozumienia z Unią Europejską przez pryzmat brytyjsko-unijny. To pewna prognoza, w którym kierunku pójdzie UE bez względu na to, czy Brytyjczycy pozostaną w niej. W skrócie, UE będzie Unią dwóch prędkości, niektórzy mówią, że nawet trzech - powiedział w "Gościu Wydarzeń" w Polsat News Marek Grela, były ambasador przy Unii i były wiceszef MSZ.

Jak ocenił, nad opublikowanym dziś dokumentem ws. wstępnego porozumienia pracowano tygodniami. Podkreślił, że to bardzo poważny, prawny zapis, liczący 16 stron, który jest mało czytelny dla laików.

 

- Tym trzonem, który będzie napędzał Unię będzie strefa euro, plus Szwecja i Dania. Stwierdzono, że ci, którzy nie chcą, nie muszą do dołączyć do strefy, a trzon UE nie pójdzie drogą zmian w unijnych traktatach, lecz drogą porozumień międzyrządowych, do czego kraje członkowskie mają prawo - powiedział Grela. Uniknął odpowiedzi na pytanie, w grupie których państw: drugiej czy trzeciej prędkości mogłaby znaleźć się Polska.

 

Referendum miało umocnić pozycję Camerona w kraju

 

Przypomniał również, że gdy premier David Cameron kilka lat temu mówił o referendum, miał na myśli co innego, niż problem zasiłków socjalnych.

 

- Dziś znacznie dłużej zastanawiałby się nad złożeniem takiej propozycji. On zakładał, że referendum pomoże mu umocnić pozycję swoją i Partii Konserwatywnej, a okazało się, że za skomplikowaną sytuację w Europie, wielu Brytyjczyków zaczęło obwiniać Unię. Dziś musi ona zmienić swoją filozofię, jeśli chodzi o system socjalny, bo Europy nie stać na zbyt szczodry program udzielania pomocy - ocenił.

 

Jego zdaniem wielki paradoks polega na tym, że członkostwo Wielkiej Brytanii w UE jest dla niej niesłychanie korzystne i wyjście z niej niezwykle skomplikuje finansowo i prawnie pozycję tego kraju.

 

Polska straci na Brexicie

 

Prowadzący program Jarosław Gugała zapytał, czy na mocy wstępnego porozumienia pogorszą się warunki polskich pracowników w Wielkiej Brytanii.

 

- Źle by się stało, gdyby Brytyjczycy wystąpili z Unii. Część Polaków zostałaby, ale musiałaby uzyskać prawo do rezydencji. Przy tym 2 mln Brytyjczyków musiałoby wyjechać z Europy Zachodniej. Kraj wystąpiłby z jednolitego rynku europejskiego, wprowadził cła, a to dla Polski drugi lub trzeci rynek eksportowy -  zaznaczył Grela.

 

Przypomniał, że Polska dostarcza na Wyspy produkty rolne za ok. 1,5 mld euro, a Brytyjczycy wpłacają do unijnego budżetu ok. 10 mld funtów rocznie. - Musielibyśmy pogodzić się, że pieniędzy z Unii będzie mniej - prognozował.

 

Wiele dzieje się za tzw. kurtyną

 

Jego zdaniem w najbliższym półroczu zmieni się m.in. polityka dotycząca imigrantów i jeszcze przed referendum UE pokaże Brytyjczykom, że potrafi rozwiązywać problemy. - Myślę, że europejscy politycy nie będą czekać na wynik referendum. Wiele dzieje się teraz za tzw. kurtyną - powiedział Grela.

 

ml/luq/
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie