"Powrót do przyszłości" to już przeszłość. Kalendarz dogonił filmową fikcję

Kultura
"Powrót do przyszłości" to już przeszłość. Kalendarz dogonił filmową fikcję
Universal Pictures

Dokładnie 30 lat temu Marty McFly i profesor Emmett Brown wsiedli do deloreana DMC-12 i przenieśli się w przyszłość. Wylądowali w miasteczku Hill Valley dokładnie dzisiaj. 21 października 2015 roku. Po ćwierćwieczu teoretycznie wiemy, że ekipa filmowa znacząco pomyliła się przy projektowaniu swojej wizji przyszłości. A może wcale nie tak bardzo?

Latające po podniebnych autostradach samochody, lewitujące deskorolki, futurystyczne ubrania, przewidywanie pogody co do sekundy i auta napędzane śmieciami. Fikcja stworzona przez Roberta Zemeckisa urzekła miliony widzów na całym świecie, a trylogia wytwórni Universal Pictures weszła do kanonu produkcji fantastycznonaukowych.

 

Martin McFly przeniósł się do Hill Valley dokładnie o 16:29 czasu pacyficznego. W Polsce będzie to 1:29 w nocy ze środy na czwartek. Na całym świecie to wydarzenie będą świętowały tysiące fanów filmu, którzy w większości przypadków zorganizowali się za pomocą Facebooka. Polskie wydarzenie poświęcone nietypowej rocznicy followuje niemal 30 tys. internautów. Warto zresztą zauważyć, że trylogia sprzed ponad 20 lat ma swój oficjalny fanpage na najpopularniejszym portalu społecznościowym świata. Śledzą go ponad cztery miliony fanów.

 

Butelka pepsi za 20 dolarów i samochód na śmieci

 

Olbrzymia popularność produkcji po tylu latach sprawiła, że trylogia nadal przynosi zyski. Na Blu-ray i DVD właśnie trafiła edycja specjalna trylogii. Ponadto powstały film dokumentalny "Back in Time" i książka poświęcone zjawisku popkulturowemu.

 

Kupony odcina każdy - w jednej ze scen w Hill Valley w kawiarni można napić się Pepsi Perfect. Napoju, który nigdy nie powstał... do dzisiaj. Amerykański koncern przygotował limitowaną edycję produktu. Powstało zaledwie 6,5 tys. butelek, które będą sprzedawane w Stanach Zjednoczonych po 20 dolarów. Taka jest cena nostalgii. Zresztą, za chwilę i tak podrożeją.

 

 

 

 

Z kolei amerykański oddział Forda przez najbliższe pięć dni pozwala zamówić do nowych modeli focusa i fiesty... napęd do przenosin w czasie. Według inżynierów amerykańskiego producenta aut - a może raczej marketingowców - "generator strumienia" działa dokładnie tak, jak w oryginale. Cena to ponad milion dolarów, ale przecież nikt nie mówił, że podróże w czasie są tanie.

 

 

Filmowa teraźniejszość z gatunku science-fiction

 

- Bob (Gale, autor scenariusza - przyp. red.) i ja nigdy nie mieliśmy zamiaru prezycyjnie przewidywać przyszłości - powiedział w rozmowie z "New York Times" Zemeckis. Reżyser dodał, że cieszy się z pomyłki Gale'a przynajmniej w kwestii latających samochodów. - Ludzie nie radzą sobie z jazdą w dwóch kierunkach - stwierdził.

 

Pierwsze próby stworzenia latających aut co prawda podjęto, ale w niczym nie przypominają tych z filmu. Dodatkowo na razie są to bardziej koncepty, niż produkty przeznaczone na rynek.

 

 

Na razie młodzież na całym świecie może także jedynie pomarzyć o lewitujących deskorolkach. Na Kickstarterze pojawiło się kilka projektów, ale nikt nie opracował jeszcze technologii, która pozwoliłaby na stworzenie deski równie prostej w użytkowaniu, jak ta, z której korzystał McFly. Najbliżej celu prawdopodobnie jest Lexus. Testerzy deski japońskiego producenta aut przyznają jednak, że opanowanie takiego sprzętu jest bardzo trudne.

 

 

Kiepsko idzie nam także z prognozowaniem pogody. W filmie profesor Brown przewiduje koniec opadów, co do sekundy. Wszystkie informacje odczytuje z zegarka. O ile smartwatche powoli stają się przedmiotami codziennego użytku, o tyle najdokładniejsze prognozy pozwalają przewidzieć zmiany w pogodzie w ciągu kilku minut, a ponadto nie są dostępne dla każdego.

 

W każdym salonie Nike'a nie znajdziemy także samosznurujących się butów. Rzecz pozornie prosta okazała się być zbyt skomplikowana na potrzeby masowej produkcji. Przynajmniej do... dzisiaj. Na jutro Nike zapowiedziało konferencję z udziałem odtwórcy głównej filmowej roli.

 

 

 

Toyota z kolei zaprojektowała na dzisiejszą rocznicę specjalną wersję swojego modelu Mirai. Samochód napędzany jest - tak, tak! - zupełnie jak w filmie: śmieciami. Choć do technologii rodem z Hollywood jeszcze trochę brakuje.

 

 

Naszym sukcesem z pewnością są za to drony. Wśród wielu grafik koncepcyjnych przygotowanych przez dyrektora artystycznego filmu Johna Bella jest jedna, która przedstawia psa wyprowadzanego na smyczy przez... niewielkiego drona. - Myśleliśmy, że to będzie żart, ale to akurat naprawdę się wydarzy - powiedział Gale.

 

Polsat News

pr
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie