95 zabitych i około 250 rannych po wczorajszym ataku w Ankarze

Świat
95 zabitych i około 250 rannych po wczorajszym ataku w Ankarze
PAP/EPA/STR

Co najmniej 95 osób zginęło w przeprowadzonym w sobotę rano zamachu bombowym przed dworcem kolejowym w stolicy Turcji Ankarze - poinformowała kancelaria premiera Turcji Ahmeta Davutoglu. Prawie 250 osób zostało rannych, a 48 spośród nich przebywa na oddziałach intensywnej terapii.

Do eksplozji dwóch bomb przed dworcem kolejowym w Ankarze doszło wczoraj o godz. 10.04 (9.04 czasu polskiego). Przed dworcem gromadziły się tysiące aktywistów z Turcji, by wziąć udział w proteście przeciwko wznowieniu konfliktu pomiędzy władzami a kurdyjskimi bojownikami. Organizatorami marszu były związki zawodowe, organizacje pozarządowe i partie lewicowe. To najbardziej krwawy zamach w historii Turcji. Jak na razie żadna organizacja nie przyznała się do jego przeprowadzenia. Zdaniem premiera Ahmeta Davutoglu mogli go przeprowadzić dżihadyści z Państwa Islamskiego albo kurdyjscy lub skrajnie lewicowi bojownicy. Jak powiedział szef tureckiego rządu, istnieją mocne przesłanki świadczące o tym, że ataku dokonali dwaj zamachowcy-samobójcy. W związku z wybuchami turecki premier Davutoglu na trzy dni zawiesił kampanię przedwyborczą i ogłosił trzydniową żałobę narodową. Przedterminowe wybory w Turcji odbędą się 1 listopada.


Demonstranci oskarżali turecki rząd


Wczoraj odbyła się w Stambule demonstracja osób, które są przekonane, że za krwawym zamachem stał rząd. Według agencji AFP w marszu wzięło udział 10 tys. osób. "Znamy zabójców" - głosił transparent, który nieśli protestujący. Wykrzykiwali hasła przeciwko islamistyczno-konserwatywnemu prezydentowi Recepowi Tayyipowi Erdoganowi i Partii Sprawiedliwości i Rozwoju (AKP), która od 2002 roku jest u władzy.


"Erdogan zabójca" i "Pokój zwycięży" - skandowano w europejskiej części Stambułu. Demonstrację ochraniało wielu policjantów. Podobne wiece zorganizowano w Diyarbakir, zamieszkanym głównie przez Kurdów. Doszło tam do incydentów, a policja użyła gazu łzawiącego. Według agencji Dogan, demonstracje odbyły się też w Izmirze na zachodzie i w miastach Batman, Urfa i Van na południowym wschodzie Turcji.


Prokurdyjska Ludowa Partia Demokratyczna (HDP), która wzywała do wczorajszej demonstracji w stolicy, wyraziła żal z powodu "strasznej masakry" i oskarżyła o nią rząd. - Mamy do czynienia z morderczym państwem, które zamieniło się w mafię - powiedział lider HDP Selahattin Demirtas. - Jesteście największymi zwolennikami terroru - dodał polityk. Demirtas porównał sobotni zamach do eksplozji w kurdyjskim Diyarbakir, podczas wiecu swej partii tuż przed czerwcowymi wyborami parlamentarnymi oraz do zamachu samobójczego w Suruc, przy granicy z Syrią. 20 lipca zginęły tam 33 osoby, w tym młodzi działacze lewicowi popierający sprawę kurdyjską. Zdaniem władz zamach w Suruc był jednak najprawdopodobniej dziełem Państwa Islamskiego.


40 tys. ofiar krwawego konfliktu


Po zamachu w Suruc, 24 lipca Ankara rozpoczęła "wojnę z terroryzmem" skierowaną przeciw kurdyjskim rebeliantom i dżihadystom z Państwa Islamskiego. Doszło do wznowienia walk między siłami tureckimi a bojownikami z nielegalnej w kraju Partii Pracujących Kurdystanu (PKK). Rebelianci zwiększyli liczbę ataków na tureckie siły bezpieczeństwa, a te odpowiedziały atakami na kurdyjskie obozy, także w północnym Iraku. Szacuje się, że od 1984 roku konflikt między PKK a władzami w Ankarze pociągnął za sobą około 40 tys. ofiar śmiertelnych. Kilka godzin po wczorajszym zamachu PKK ogłosiła jednak zawieszenie broni.


Według bilansu opracowanego przez prorządową prasę w Turcji od końca lipca w wyniku rozgorzałego na nowo konfliktu zginęło blisko 150 żołnierzy i policjantów oraz około 2 tys. rebeliantów.


Eskalacja konfliktu doprowadziła do zerwania przed dwoma miesiącami rozmów pokojowych turecko-kurdyjskich prowadzonych od końca 2012 r.

 

Kondolencje z całego świata


Prezydent Andrzej Duda w depeszy kondolencyjnej do prezydenta Erdogana potępił sobotni podwójny zamach w Ankarze. Zapewnił też o solidarności Polski z poszkodowanymi. Słowa potępienia płyną z całego świata. Amerykański prezydent Barrack Obama podczas rozmowy z tureckim prezydentem Recepem Tayyipem Erdoganem złożył kondolencje  i podkreślił, że USA będą wspierać Turcję w walce z terroryzmem. - Fakt, że do wybuchów doszło przed rozpoczęciem pokojowej demonstracji, podkreśla perwersję sprawców zamachu - powiedział rzecznik Rady Bezpieczeństwa Narodowego przy Białym Domu Ned Price. Biały Dom wystosował również kondolencje dla rodzin i bliskich ofiar zamachu. O jedność w obliczu terroryzmu apelują do mieszkańców Turcji szefowa unijnej dyplomacji Federica Mogherini i unijny komisarz ds. polityki sąsiedztwa i rozszerzenia Johannes Hahn. Atak potępili również: Frank-Walter Steinmeier, szef niemieckiego MSZ Jens Stoltenberg - szef NATO, którego Turcja jest członkiem oraz prezydent Francji Francois Hollande.

 

MSZ ostrzega turystów


Polski MSZ przypomniał, że aktualne jest ostrzeżenie dla polskich podróżnych udających się to Turcji. "Polskim turystom zalecamy zachowanie ostrożności podczas pobytu w większych aglomeracjach miejskich i skupiskach turystycznych oraz unikanie wszelkich zgromadzeń w miejscach publicznych, jak również ścisłe stosowanie się do zaleceń władz tureckich."

 

PAP

am
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Komentarze

Przeczytaj koniecznie